Lot Miri - Kuala Lumpur startuje zgodnie z rozkładem o 19:35. Planowany czas podróży - 2 godziny. Lot od początku przebiega spokojnie. Nic nie wskazuje na to, żeby w dalszej części podróży sytuacja miała się zmienić. A jednak... Około 40 minut przed lądowaniem załoga pokładowa informuje o pogarszającej się pogodzie i o konieczności zapięcia pasów. Za chwile samolot wpada w naprawdę silne turbulencje.
Niestety (albo dla niektórych na szczęście), turbulencje to stały element podróży lotniczych. Jedni się boją, innych cieszy urozmaicenie nudnego lotu... Nam raczej nie było do śmiechu. Turbulencje pojawiły się nagle i od razu były silne. Na tyle silne, żeby pospadały przedmioty ze stolików pasażerów i rzeczy (catering) z tyłu samolotu u załogi pokładowej. Na szczęście nie trwało to długo. Porządnie zatrzęsło dwa razy. Pilot natychmiast obniżył pułap lotu. Ostatnie 20 minut przebiegło spokojnie. Wylądowaliśmy zgodnie z planem około 21:40. Terminal tanich linii lotniczych (LCCT) w Kuala Lumpur słynie z długich kolejek do odprawy paszportowej. My na szczęście lecieliśmy lotem krajowym, tak więc wyjście z samolotu, odebranie bagażu i dojście na przystanek autobusowy pod terminalem zajęło nam około 20 minut. Przejazd SkyBusem do Kuala Lumpur (ok. 8 PLN) wykupiliśmy razem z biletem lotniczym. Autobusy ruszają co 15-20 minut. Po godzinie i 10 minutach jesteśmy na KL Sentral. Stąd mamy monoraila (metro na jednej szynie jadące ponad ulicami miasta) do naszego hostelu. Nieświatomi godzin kursowania pociągów, spokojnie idziemy na stację. Jak się okazuje, wystarczyłoby przyjść 10 sekund później, a musielibyśmy łapać taksówkę... Kiedy wysiadamy z pociągu łapie nas pierwsza porządna ulewa podczas całej podróży po Azji Południowo-Wschodniej. Nie trwa jednak długo - około 15 minut. Lokujemy się w hostelu Cosmopolitan. Fajne, czyste i bardzo tanie miejsce. Za łóżko w sali wieloosobowej płacimy około 12 PLN. Internet i śniadanie w cenie. Jest też możliwość zamówienia prania z suszeniem. Za ekspresową usługę (odbiór następnego dnia) płacimy 20 PLN za 5 kg prania. Dzień kończymy krótkim spacerem po okolicy oraz posiłkiem w indyjskiej restauracji (barze), pod samym hostelem. Hindusi stanowią znaczącą część społeczeństwa Malezji.
Cały następny dzień to zwiedzanie Kuala Lumpur. Na szczęście mamy lokalnego przewodnika! :) Spotykamy starego dobrego znajomego - Desmonda, który gościł mnie w Malezji podczas podróży Tanimi Liniami Dookoła Świata. Do dyspozycji mamy też samochód, tak więc jest szansa zobaczyć naprawdę dużo. Na początku spacer po Chinatown. W Malezji dzisiaj święto (muzułmański Nowy Rok), tak więc wyjątkowo mały ruch na ulicach. Kolejny przystanek - słynne Batu Caves.
Jaskinie pod samym Kuala Lumpur z hinduskimi świątyniami w środku. Do jaskini prowadzą długie, ponad 200-stopniowe schody. Przy samej podstawie schodów stoi ogromna, kilkudziesięciometrowa złota (kolor) figura hinduskiego bóstwa. Jaskinie Batu słyną również z zamieszkujących okoliczne skały małp. To makaki. Te same, które spotkaliśmy na Filipinach na wyspie Palawan. Czasem odnosimy wrażenie, że na turystach to one robią większe wrażenie niż same jaskinie i świątynie.
Kolejny przystanek to wizyta w słynnej restauracji poleconej przez Desmonda. Lokal słynie z świetnej lokalnej kuchni. O popularności świadczy choćby kolejka chętnych na wolne stoliki. Na ścianie wiszą zdjęcia miejscowych znanych ze świata polityki i kultury, którzy chętnie tu jadają.
Co byśmy zrobili bez Desmonda? Nasz kulinarny ekspert skrzętnie dokonuje wyboru kolejnych potraw. Smaki rewelacyjne! Krewetki - giganty, wieprzowina, makaron, warzywa... Niebo w gębie! :)
Nasz kolejny punkt programu to wizyta w centrum miasta. Plany krzyżuje deszcz. Przez pewien czas poruszamy się głównie pod dachami centrów handlowych. Swoją drogą, niesamowite jak dużo ich jest w Kuala Lumpur! Malezyjczycy kochają zakupy! W jednym z nich (pod dachem) jest nawet park rozrywki z kolejką górską... W końcu przestaje padać i wychodzimy na zewnątrz.
Przez około godzinę spacerujemy ulicami centrum. Słońce powoli chyli się ku zachodowi. Na to właśnie czekamy. Czeka nas nie lada atrakcja! Desmond zaplanował wycieczkę (około 2h jazdy od Kuala Lumpur) nad słynną "rzekę świetlików". To fragment rzeki nad którą zadomowiły się masy migających jasnym światłem insektów. Docieramy gdy jest już całkowicie ciemno. Lekko kropi. Trochę się boimy, że park "firefly" będzie zamknięty. Na szczęście można wejść. Wstęp 15 MYR czyli około 15 PLN. Desmond instruuje nas poważnie, żebyśmy byli bardzo cicho i nie mówili nic co obrażałoby przyrodę. Ruszamy na rzekę. Łódka ma ledwo słyszalny silnik. Nagle przed naszymi oczami ukazuje się niezwykłe widowisko! Całe krzewy pulsują tysiącami małych świetlnych punkcików. Wygląda to jak świąteczna choinka! Cicho przepływamy wzdłuż wybrzeża. Właściwie każdy krzew pulsuje światłem. Świetlików jest bardzo dużo. Sprawia to wrażenie, że cały krzak pulsuje jednym równomiernym światłem. Przejażdżka po tym niezwykłym miejscu trwa około 20-25 minut. Dla takiego widoku warto było jechać prawie 2 godziny samochodem z Kuala Lumpur! Powrotna podróż zlatuje nam bardzo szybko. Kolejny punkt programu to wizyta pod słynnymi Petronas Twin Towers.
Wieże największe wrażenie robią w nocy. Mimo, że jestem tam drugi raz, cały czas jak dziecko z otwarta buzią patrzę w górę na rozświetlone szczyty tej naprawdę imponującej budowli. Obowiązkowa sesja fotograficzna :) Dzień kończymy obiadem dim sum. To tradycyjne azjatyckie potrawy gotowane w koszyczkach na parze. Towarzyszy nam Peiyee, która na początku roku oprowadzała mnie po Singapurze podczas podróży Tanimi Liniami Dookoła Świata. To był kolejny, naprawdę intensywny dzień! Tylko jeden w Kuala Lumpur, ale dzięki możliwości poruszania się samochodem zobaczyliśmy naprawdę dużo! Następnego dnia rano czeka nas lot do Singapuru.
komentarze
- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres- Odpowiedz
Adres