od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Samolotem Dookoła Chin. Odcinek 5: Xi'an - dawna stolica Chin
opublikowano 23.09.2012 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Kolejny krótki przystanek to Xi'an. Przez setki lat znajdowała się tutaj siedziba cesarzy - czyli stolica Chin. Tutaj też kończył się słynny jedwabny szlak. Z Chongqing to tylko godzina lotu, ale miasta wyglądają jakby leżały o tysiące kilometrów od siebie. Centrum Xi'an to głównie wąskie uliczki z niską stara zabudową. Mnóstwo świątyń i innych zabytków. Udało mi się również spróbować kilku bardzo dobrych lokalnych potraw.

Wylot z Chongqing o 10:10, tak więc warto na lotnisku być koło 8:00. Najszybszy i najprostszy sposób dostania się na terminalu, to skorzystanie z metra. Miejscowa podziemna kolej jest bardzo nowoczesna. Większość linii powstała w ostatnich kilku latach.

Lotnisko jest na końcu linii nr 3. To ponad 20 stacji z centrum, a przejazd trwa prawie godzinę. To dość długo jak na taki dystans. Podobnie jak w Pekinie, metro ma dziwną tendencję do około 10-15-sekundowego stania już po zamknięciu drzwi. Mam tez dziwną "przesiadkę" w około połowie trasy. Wszyscy zostają poproszeni o opuszczenie pociągu, ten odjeżdża, po czym na ten sam peron przyjeżdża następny, który jedzie już na lotnisko. Widocznie tylko co drugi pociąg jedzie całą trasę. 

Lotnisko widziałem już w nocy po przylocie dwa dni temu. W dziennym świetle prezentuje się równie imponująco. Szybka odprawa przy stanowisku China Eastern Airlines. To dziewiąta największa linia lotnicza na świecie pod względem liczby przewiezionych pasażerów. To też pierwsza chińska tradycyjna linia, z której korzystam. Pierwsza niespodzianka - zmiana samolotu. Miał być wąskokadłubowy Airbus A320, a za szybą przy bramce widzę jak parkuje szerokokadłubowy Airbus A300.

Wolny czas przed boardingiem wykorzystuję na sprawdzenie internetu. Na większości Chińskich lotnisk jest bezpłatny. Trzeba jednak wpisać kod wysyłany na chińską komórkę. Polecam kupienie w pierwszym lepszym kiosku (ulicznym sklepiku oznaczonym "China Mobile") startera China Unicom (od 25 PLN). 

Samolot jest stary. Wnętrze pamięta chyba lata 80-te. Lot do Xi'an potrwa tylko godzinę. Maszyna wypełniona jest w 90%. Nowością dla mnie jest sposób pracy załogi pokładowej. Gdy stewardesy i stewardzi wykonają swoje zadania takie jak serwis pokładowy, czy instrukcja bezpieczeństwa, zamiast usiąść na swoich miejscach, stają pod koniec korytarza zwróceni do pasażerów i czekają na ewentualne wezwanie. 

Lotnisko w Xi'an oczywiście ogromne i nowoczesne. Dość długo czekam na bagaż. Z lotniska do do miasta jeździ kilka linii autobusowych. Bilety za niecałe 10 PLN. Przez korek, dojazd zajmuje mi około godziny. Autobus dojeżdża do Bell Tower w centrum "Starego Miasta". Stamtąd ruszam do hotelu Fu Run. Nocleg w pokoju 2-osobowym udało mi się zarezerwować za około 80 PLN. Hotel jest tuż przy południowej bramie starego miasta. Dzięki CouchSurfing-owi w Xi'an poznałem Alice, która obiecała oprowadzić mnie po mieście. Spotykamy się koło 16:00 pod Bell Tower.

Alice prowadzi mnie do Dzielnicy Muzułmańskiej. Słynie z alejek pełnych knajpek i kramów z jedzeniem. Co chwila próbuję czegoś nowego. Świderek na patyku w przyprawach podpisany był po angielsku "baked gluten" (pieczony gluten). Nawet niezłe - smak i konsystencja podobna do drobiu. Dalej próbujemy znanego chińskiego deseru - czyli papki z ryżu na patyku z czymś  w rodzaju dżemu. Bardzo dobre! Pod koniec spaceru siadamy w knajpce i jemy mięso z grilla i dość dziwną zupę z makaronem ryżowym i kawałkami czegoś w rodzaju chleba, to wszystko z przyprawą ze słodkiego chilli. 

Tego dnia pogoda niestety nie dopisała. Cały czas pada. Tego dnia to już koniec zwiedzania. Następnego dnia znów umawiam się z Alice. Tym razem w okolicy Giant Wild Goose Pagoda. Najpierw idziemy do okolicznego "biura" chińskich kolei żeby kupić dla mnie bilet na nocny przejazd do Wuhan. Wcześniej w internecie wybrałem konkretny pociąg, który mi najbardziej pasuje. Odjazd o 21:40, podróż 10 godzin 25 minut. Przejazd jest do Wuhan Wuhang. Rozumiem, że Wuhang to albo nazwa prowincji, albo nazwa stacji w mieście. Alice pyta o wybrany przeze mnie pociąg. Kasjerka odpowiada, że Wuhan Wuhang to nie Wuhan, to inne miasto. Okazuje się, że jedyny pociąg do Wuhan jest dwie godziny wcześniej, ale przejazd trwa 14 godzin i 20 minut. Cóż zrobić, kupujemy kuszetkę "hard sleeper". Dystans 1050 km, cena około 120 PLN. Dopiero później okazuje się, że Wuhan Wuhang to druga stacja w Wuhan, a nie inne miasto. Ehhh kolejowe podróże po Chinach...

Spacerujemy po okolicy Giant Wild Goose Pagoda. Wszędzie mnóstwo turystów. Wstęp w obręb murów świątyni  kosztuje około 25 PLN. Postanawiamy darować sobie wejście. Ruszamy coś zjeść. Alice obiecała zaprowadzić mnie w miejsce gdzie możemy zjeść dobre lokalne specjały kulinarne. Trafiamy do czegoś w rodzaju fast-foodu, tyle że zamiast hamburgerów i pizzy, podają tu tradycyjne przekąski typowe dla Xi'an.  Zamawiamy makaron ryżowy w dość ostrym sosie chili. Potrawa wydaje się bardzo prosta, ale jest naprawdę dobra! Trzeba jednak dobrze wymieszać makaron z przyprawą. Do tego coś w rodzaju hamburgera, tyle, że zamiast miękkiej bułki, jest twardszy, chrupiący chleb, a w środku są kawałki wołowiny z galaretką również z wołowiny. Pyszności!

Po dość długim spacerze po okolicy wracamy do centrum miasta. Rozstaję się z Alice i ruszam z powrotem do hotelu, gdzie zostawiłem bagaż. Po drodze zaglądam na jedną z okolicznych starych uliczek, na której działa bazar z różnymi lokalnymi wyrobami, pamiątkami. Nie moje klimaty ;)

Na Terakotową Armię nie mam już czasu. Potrzeba minimum 6 godzin, żeby to obejrzeć (sam dojazd z centrum miasta to 2 godziny). Przyznam, że wolę poświęcić ten czas na spacer po ulicach miasta i spróbowanie kolejnych miejscowych kulinarnych specjałów. Nie jestem fanem atrakcji turystycznych obudowanych wielką infrastrukturą turystyczną... Być może kiedyś, gdy na dłużej przyjadę do Xi'an, będe miał możliwwość zobaczenia Terakotowej Armii. 

Koło 16:00 wsiadam do metra i ruszam w stronę dworca na ponowne spotkanie z chińską koleją...

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), pt., 09/28/2012 - 12:23
komentarz
Terakotową Armię wypadałoby zobaczyć, nie wiesz, czy jeszcze kiedyś będziesz w Chinach, a z tego Xian słynie :) ale faktem jest- cholernie zatłoczona hala, w której trudno się dopchać do barierki, żeby cokolwiek zobaczyć. Choć ogrom i ilość terakotowych "żołnierzy" dech zapiera :) pozostaje mi życzyć Ci powrotu do Xian, byś zobaczył Armię i zaznał nocnego życia, które tam jest niepowtarzalne! :)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 09/26/2012 - 15:39
komentarz
Ten Chińczyk to znalazł w 1974 roku więc co najwyżej książki podpisuje od 38 ponadto często go ktoś podmienia ;) więc nie zawsze jest to dokładnie ten koleżka ;) ale być w Xian i nie zrobić wycieczki do Armii Terakotowej to jak być w Siem Reap i nie zobaczyć Angkor - relacje czytam podoba mi się, to twój sposób na podróżowanie - szanuje ale wolę inaczej
Anonim (niezweryfikowany), wt., 09/25/2012 - 10:18
komentarz
a mury z dynastii Ming w tak dobrym stanie za 25 zł można zobaczyć wszędzie
Anonim (niezweryfikowany), wt., 09/25/2012 - 00:28
komentarz
Taka to juz specjalnosc ludzi wiecznie narzekajacych i bojacych sie podpisac prawdziwym imieniem. Komentarze gosci powinny byc zablokowane. Swietne relacje i czekam na nastepne. Powodzenia w podrozy
Anonim (niezweryfikowany), wt., 09/25/2012 - 00:03
komentarz
tak to już specjalność lotera omijać w podróżach wszystko czym świat się zachwyca :)
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 22:26
komentarz
.
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 22:24
komentarz
to po co poleciałeś do Xian miasto jak inne mury podobne , 15 milionów mieszkańców i tylko ta terakotowa armia jest niepowtarzalna , ten ogrom pracy który oni wkładają żeby to zrekonstruować i te ogromne hale zbudowane przez Japończyków i ten biedny Chińczyk , który to znalazł , który od 50 lat podpisuje książki.....
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 13:47
komentarz
Xi'an jest bardzo ciekawy, bo tu się zaczyna (albo kończy zależy od punktu widzenia) szlak jedwabny, stąd miasto to tygiel kulturowy ze swoistą kuchnią odmienną niż w innych regionach. Makarony, baranina, chleb - to wpływy muzułmańskie.
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 13:45
komentarz
Masz rację, Armia Terakotowa to zatłoczone do nieprzytomności miejsce dla chińskich wycieczek, bardzo rozczarowujące. IMHO szkoda czasu.
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 01:18
komentarz
Widze, ze byles tylko w centrum. W Xi'an sa tez nowoczesne osiedla z wysoka zabudowa. A co do kulinariow masz racje - mozna skosztowac na pradwe dobre zarcie.
Anonim (niezweryfikowany), pon., 09/24/2012 - 00:27
komentarz
pierwszy!!!!
admin, śr., 09/26/2012 - 17:34
komentarz
No jakbym był w Siem Reap to pojechałbym do Angkor ;) Według mnie zupełnie inny kaliber zabytku. Angkor to właściwie całe miasto świątyń, a Terakotowa Armia to zbiór postawionych obok siebie figur. Nawet miejscowa mi odradzała... Jakoś nigdy mnie tam nie ciągnęło ;) A tak na marginesie to dzięki za kulturalne wyrażenie innego zdania. 90% osób w internecie tego nie potrafi i dołącza zwykle jakąś obelgę.
kolett, wt., 09/25/2012 - 11:24
komentarz
znalazlam dzis so szwecji bilety za 4zl :) czyli 8zl w 2 strony 25pazdziernik 5listopad katowice-Malme mmx
J.F.K., pon., 09/24/2012 - 03:48
komentarz
Az mi burczy w brzuchu jak czytam o chińskich pyszotach.. A akcja z Wuhan Wuhang kojarzy mi się z "Nie ma takiego miasta Londyn, jest Lądek, Lądek Zdrój" ;)
Samolotem Dookoła Chin. Odcinek 5: Xi'an - dawna stolica Chin
30.09.2012 10:44:00
Wiem że jeszcze będę w Chinach :)
Anonim (niezweryfikowany)
28.09.2012 12:23:00
Terakotową Armię wypadałoby zobaczyć, nie wiesz, czy jeszcze kiedyś będziesz w Chinach, a z tego Xian słynie :) ale faktem jest- cholernie zatłoczona hala, w której trudno się dopchać do barierki, żeby cokolwiek zobaczyć. Choć ogrom i ilość terakotowych "żołnierzy" dech zapiera :) pozostaje mi życzyć Ci powrotu do Xian, byś zobaczył Armię i zaznał nocnego życia, które tam jest niepowtarzalne! :)
26.09.2012 17:34:00
No jakbym był w Siem Reap to pojechałbym do Angkor ;) Według mnie zupełnie inny kaliber zabytku. Angkor to właściwie całe miasto świątyń, a Terakotowa Armia to zbiór postawionych obok siebie figur. Nawet miejscowa mi odradzała... Jakoś nigdy mnie tam nie ciągnęło ;) A tak na marginesie to dzięki za kulturalne wyrażenie innego zdania. 90% osób w internecie tego nie potrafi i dołącza zwykle jakąś obelgę.
Anonim (niezweryfikowany)
26.09.2012 15:39:00
Ten Chińczyk to znalazł w 1974 roku więc co najwyżej książki podpisuje od 38 ponadto często go ktoś podmienia ;) więc nie zawsze jest to dokładnie ten koleżka ;) ale być w Xian i nie zrobić wycieczki do Armii Terakotowej to jak być w Siem Reap i nie zobaczyć Angkor - relacje czytam podoba mi się, to twój sposób na podróżowanie - szanuje ale wolę inaczej
25.09.2012 11:24:00
znalazlam dzis so szwecji bilety za 4zl :) czyli 8zl w 2 strony 25pazdziernik 5listopad katowice-Malme mmx
Anonim (niezweryfikowany)
25.09.2012 10:18:00
a mury z dynastii Ming w tak dobrym stanie za 25 zł można zobaczyć wszędzie
Anonim (niezweryfikowany)
25.09.2012 00:28:00
Taka to juz specjalnosc ludzi wiecznie narzekajacych i bojacych sie podpisac prawdziwym imieniem. Komentarze gosci powinny byc zablokowane. Swietne relacje i czekam na nastepne. Powodzenia w podrozy
Anonim (niezweryfikowany)
25.09.2012 00:03:00
tak to już specjalność lotera omijać w podróżach wszystko czym świat się zachwyca :)
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 22:26:00
.
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 22:24:00
to po co poleciałeś do Xian miasto jak inne mury podobne , 15 milionów mieszkańców i tylko ta terakotowa armia jest niepowtarzalna , ten ogrom pracy który oni wkładają żeby to zrekonstruować i te ogromne hale zbudowane przez Japończyków i ten biedny Chińczyk , który to znalazł , który od 50 lat podpisuje książki.....
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 13:47:00
Xi'an jest bardzo ciekawy, bo tu się zaczyna (albo kończy zależy od punktu widzenia) szlak jedwabny, stąd miasto to tygiel kulturowy ze swoistą kuchnią odmienną niż w innych regionach. Makarony, baranina, chleb - to wpływy muzułmańskie.
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 13:45:00
Masz rację, Armia Terakotowa to zatłoczone do nieprzytomności miejsce dla chińskich wycieczek, bardzo rozczarowujące. IMHO szkoda czasu.
24.09.2012 06:14:00
dokładnie :)
24.09.2012 03:48:00
Az mi burczy w brzuchu jak czytam o chińskich pyszotach.. A akcja z Wuhan Wuhang kojarzy mi się z "Nie ma takiego miasta Londyn, jest Lądek, Lądek Zdrój" ;)
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 01:18:00
Widze, ze byles tylko w centrum. W Xi'an sa tez nowoczesne osiedla z wysoka zabudowa. A co do kulinariow masz racje - mozna skosztowac na pradwe dobre zarcie.
Anonim (niezweryfikowany)
24.09.2012 00:27:00
pierwszy!!!!