od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Tanimi Liniami Dookoła Świata! Odcinek 14: Rowerem przez Molokai i ostatni zachód słońca w Honolulu
opublikowano 3.03.2011 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Rano budzi mnie szum oceanu i szelest liści palm nad namiotem. Niebo jest niemal zupełnie niebieskie, tylko kilka białych obłoków na horyzoncie. Idealny dzień na wycieczkę rowerową po wyspie! Na Molokai jest sporo miejsc, do których mógłbym się wybrać. Mam tylko jeden pełny dzień. Decyduję się na stromy podjazd na tzw. Lookout z widokiem na półwysep Kaunapapa. Sąsiad z campingu, i Philip z wypożyczalni rowerów przestrzegali mnie, że podjazd jest dość stromy i długi. A co tam. Jak przygoda to na całego! :)Do celu mam około 12 mil, czyli jakieś 20 kilometrów. Do plecaka zabieram tylko najważniejsze i najcenniejsze rzeczy. Resztę zostawiam w namiocie. Pierwszy cel podróży - Kaunakakai. To koło 3 mile po płaskim, czyli jakieś 15-20 minut pedałowania. W miasteczku zaopatruję się w wodę i coś do jedzenia. Od sąsiada z pola namiotowego dostałem cynk, że w sklepie z lodami w Kaunakakai jest darmowy internet wi-fi. Robię więc krótki przystanek na odebranie maili itp. Jest koło 10:00, słońce zaczyna coraz mocniej przygrzewać. Wsiadam na rower i ruszam w dalszą drogę. Kieruję się na zachód w stronę lotniska. Pierwsze 2 mile jest jeszcze płasko. Jadę wzdłuż pięknego, turkusowego oceanu. Wzdłuż drogi palmy. Mijam plantację palm kokosowych. Gąszcz palm wygląda niesamowicie!

Droga zaczyna odbijać na północ w głąb lądu. Pierwszy długi podjazd. Po jakichś 100-200 metrach wspinaczki jestem już cały mokry. Zaczynam rozważać, czy w perspektywie kolejnych kilkunastu kilometrów takiej wspinaczki, podejmowanie się pokonania tej trasy w ogóle ma sens. Nie daję za wygraną. Po długim podjeździe jest zjazd. Niestety, wysokość jaką okupiłem wielkim wysiłkiem, w ciągu kilkudziesięciu sekund redukuje się niemal do pierwotnego poziomu. Kolejny podjazd, zjazd i znowu podjazd. Docieram do skrzyżowania. Na lewo lotnisko, na prawo Lookout . Na mapie widzę, że w sumie, w jakąś godzinę pokonałem ponad 1/3 drogi. Podejmuję ostateczną decyzję - atakuję górę! :)

Według mapy, teraz ma być już tylko pod górę. Powoli pedałując, wspinam się metr za metrem. Słońce grzeje niemiłosiernie. Co kilkaset metrów chwila postoju na odpoczynek i uzupełnienie płynów. Po jakichś 3 kilometrach wspinaczki, kolejna miejscowość. Kawiarnia, mały sklepik z pamiątkami i kilka domów. Para miejscowych pod sklepem zagaduje: "pewnie jedziesz po górę?". Nie da się ukryć... Moja koszulka już chyba nie ma suchego miejsca, nawet czapka z daszkiem zaczęła nasiąkać potem z czoła. Do tego jestem cały czerwony ze zmęczenia. Po kilkunastu minutach postoju ruszam dalej. Droga wije się zakrętami cały czas pod górę. Postoje są coraz częstsze. Wjeżdżam do lasu. Robi się bardziej płasko, to chyba znak, że zbliżam się do szczytu. Tak! Parking i ścieżka do słynnego Kalaupapa Lookout. Pokonałem aż 500 m w pionie w górę! Sceneria wynagradza olbrzymi wysiłek. Na dole cąły półwysep Kalaupapa - niegdyś kolonia dla trędowatych. Przed laty izolowano tam dotkniętych tą ciężką chorobą.

Dalej za półwyspem widać góry wschodniej części Molokai urywające się do oceanu najwyższymi na świecie klifami (ponad 1000 m wysokości!). Widok niesamowity. Wierzchołki gór zatopione sa w chmurach. Czas zbierać się z powrotem w stronę pola namiotowego. Przede mną sama przyjemność! Kilkunastokilometrowy zjazd na rowerze! Ależ przyjemność pokonać ten sam dystans pędząc z górki. Po drodze na 2-3 godziny zatrzymuję się w kawiarni oferującej darmowe wi-fi. Pisanie bloga i wybór zdjęć to bardzo ważny, przyjemny, ale tez czasochłonny element tej podróży :) Po drodze przejeżdżam jeszcze raz przez Kaunakakai. Robię kilka zdjęć (niestety nie Zorką pięć ;) 

Na pole namiotowe docieram jakąś godzinę przed zachodem słońca. Na parkingu zauważam dużo samochodów. Okazuje się, że pod wiatą pod którą są ławki i stoły odbywa się... hawajskie wesele! :) Cały wieczór umila mi hawajska muzyka na żywo. Poszedłem spytać czy jest możliwość podładowania telefonu (pod wiatą były jedyne gniazdka z prądem). Skończyło się na zaproszeniu mnie do środka i poczęstowaniu lokalnymi specjałami.

Moja osoba wywołała spore zainteresowanie wśród dzieci biegających po polu namiotowym. Po urodzie widać było że to rodowici Hawajczycy. Mieszkając na Molokai, mają bardzo ograniczony kontakt z obcokrajowcami. Pytały skąd jestem i dlaczego tak dziwnie mówię. Były bardzo zdziwione kiedy im powiedziałem, że w moim kraju się nie mówi po angielsku... Zmęczony po całodniowym pedałowaniu dość szybko wróciłem do namiotu. Usypiałem przy szumie oceanu i hawajskich melodiach... Następnego dnia rano czeka na mnie przejazd rowerem na lotnisko. Problem w tym, że tym razem jadę z całym bagażem na plecach!

Specjalnie wybieram się sporo wcześniej żeby móc rodzić dłuższe postoje, albo na niektórych odcinkach po prostu wprowadzać rower pod górę. Dojazd z pola namiotowego na lotnisko zajmuje mi jakieś dwie i pół godziny. Rower, tak jak prosił Philip, przypinam do płotu przy terminalu.

Tym razem korzystam z innej linii lotniczej - Pacific Wings. Już na lotnisku niespodzianka! Ten przewoźnik nie pobiera opłaty za bagaż nadawany. Nowością jest też brak konieczności przechodzenia przez kontrolę bezpieczeństwa. Pracownik linii prosi żebym poczekał na boarding na zewnątrz terminalu w zadaszonej strefie odbioru bagażu. Mam okazję obserwować jak samolot, który za chwilę zabierze mnie do Honolulu efektownie w ostrym zakręcie ląduje na pasie startowym Hoolehua. Przecieram oczy ze zdumienia kiedy widzę kto zajmuje się wyładunkiem bagażu, przepchaniem wózka do strefy odbioru bagażu i boardingiem. Pilot!!!

Nie zapomnę widoku pilota jadącego z terminalu do samolotu na wózku od bagażu jak na hulajnodze. To się nazywa tania linia lotnicza! Redukcja zatrudnienia do kompletnego minimum :) Startujemy. Samolot jest jeszcze mniejszy niż w w drodze z Honolulu.

W samolocie chyba 8 osób. Pilot nawet nie jest w żaden sposób oddzielony od pasażerów. Szybko zostawiamy za sobą czerwono-zieloną wyspę.

Nad oceanem kilka razy udaje mi się dojrzeć wieloryby! Wszyscy pasażerowie są podekscytowani, zdjęć i ujęć wideo nie ma końca. (na zdjęciu niżej wyraźnie widac wyrzucaną na powierzchnię parę wodną). 

Po kilkunastu minutach pod nami już Oahu. Przez przednią szybę niesamowity widok na wieżowce Honolulu.

Tym razem podchodzimy do lotniska z nieco innej strony. Mam jeszcze lepszy widok na Waikiki i Downtown niż w drodze na Molokai. Wrażenia trudne do opisania.

Lotniczą ekstazę kulminuje lądowanie w Honolulu. Lecimy wzdłuż pasa startowego, mam go tuż za oknem. Nagle pilot wykonuje bardzo ostry zakręt razem ze stromym nurkowaniem by wylądować właśnie na pasie, który jeszcze przed chwilą w całej okazałości widziałem za oknem!

Nogi mam jak z waty. Kupienie biletów na Molokai to był strzał w dziesiątkę! Tyle przygód i wrażeń! W Honolulu jestm koło 14:00. Jadę na Waikiki z krótkim postojem na zakupy w centrum handlowym. Popołudnie i wieczór spędzam na spokojnym spacerze po pięknych uliczkach i nabrzeżu.

Na zachód słońca wybieram się na słynną plażę Waikiki. Jakby wrażeń z tego dnia było mało, przy plaży odbywają się występy lokalnej grupy prezentującej tradycyjne Hawajaskie tańce, przy tradycyjnej hawajskiej muzyce.

Jeszcze tego samego wieczora wybieram się z powrotem na lotnisko. Następnego dnia o 7 rano mam lot przez Pacyfik na południową półkulę - do Sydney w Australii!

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), wt., 03/08/2011 - 01:13
komentarz
Piękne fotki, urzekła mnie trzecia od dołu palma :) Opowieść wypowiedziana jednym tchem... - co dalej? co dalej? :-)) M.
Anonim (niezweryfikowany), sob., 03/05/2011 - 15:30
komentarz
Wczoraj trafiłem przypadkiem (nie latam) szukając taniego pomysłu na lato, a tu coś takiego. :-) Przede wszystkim podziwiam zdolność organizacji, zawziętość i odwagę, samemu po całym świecie. :-) Z uwagą będę śledził dalej, ciągle będąc pod ogromny wrażeniem. :-) Mam nadzieję, że po wyprawie będzie można poczytać o niej w innych źródłach np. NG Traveler. Mam jeszcze prośbę o artykuł "po" z radami i wnioskami. Życzę powodzenia. :-)
Anonim (niezweryfikowany), sob., 03/05/2011 - 01:48
komentarz
WSJNWC Vi czy to jawa czy sen, bo mnie poprostu odebrało mowę, piekne widoki, ocean, słoneczko i rower mój najlepszy przyjaciel i Tobie pozwolił przezyć coś wyjątkowego. Sądzę ze świadomie lub nie realizujesz jedną z ważniejszych tajemnic życia, o której pisał O.Wilde "W najlepszym wypadku może nam sie przytrafić w życiu jedno wielkie przeżycie, a tajemnica życia polega na powielaniu tego przeżycia tak często, jak to tylko możliwe." Tego życze Tobie podczas tej podróży i każdej następnej....
Anonim (niezweryfikowany), pt., 03/04/2011 - 20:40
komentarz
Cudownie, czekam na ciąg dalszy :)
Anonim (niezweryfikowany), pt., 03/04/2011 - 18:56
komentarz
Swietna relacja :) Piekne widoki!!! Duzo szczescia w dalszej podrozy!!! I koniecznie podziel sie wrazeniami z Australii... po Hawajach drugie miesce na Ziemi ktore baaardzo chcialabym odwiedzic! Tak wiec rowniez prosze o duuuzo zdjec!!!
Anonim (niezweryfikowany), pt., 03/04/2011 - 14:27
komentarz
gratulacje za pomysł na podróż ,szczeże zazdroszczę ODWAGI.Czy mógłbyś podać parametry komputera którym się posługujesz lub wskazać optymalne dane dla sprzętu w podobnych podróżach.pozdro
Anonim (niezweryfikowany), pt., 03/04/2011 - 02:04
komentarz
WizzAir ma taniutkie bilety do Sztokholmu. Z Poznania po 4 PLN-y.
Anonim (niezweryfikowany), pt., 03/04/2011 - 00:34
komentarz
Przepraszam, że tak nie w temacie, ale pilnie potrzebuje znaleźć lot do Sztokholmu, a na tejże stronie jest info, że za 56zł. Ktoś jest w stanie pomóc mi ustalić jakie to daty dokładnie? Na ryanair (pomimo informacji, że tak jest... tak nie jest...). Dzięki! I oczywiście zazdroszczę podróży! Czekam na więcej!
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 23:43
komentarz
Wspaniała relacja, trzymam kciuki. Pozdrowienia Ciocia Joasia
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 21:54
komentarz
życzę miłej podróży i czekam na dalsze relacje! nawet nie wiesz jak chcę teraz udać się w podróż dookoła świata :D
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 21:33
komentarz
zuch chłopak:)
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 15:00
komentarz
Świetna relacja, rewelacyjne zdjęcia. Na Hawajach naprawdę jest pięknie. Również uważam, że dobrze zrobiłeś kupując bilety na Molokai, loty mniejszymi samolotami to duża frajda :] No i to co zobaczyłeś na wyspie nie do opisania. Udanego lotu do Sydney(chyba, że już tam jesteś ;))
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 14:59
komentarz
coraz ciekawiej-zdrowo zazdroszczę:)
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 14:59
komentarz
słów zachwytu aż brak. jak dla mnie, póki co, najbardziej ekscytujący etap podróży, a cóż dopiero dla Autora relacji. pozdrawiam i już czekam na cd.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 03/03/2011 - 14:50
komentarz
Naprawdę niesamowita podróż :) Wycieczka rowerem po Hawajach i spanie tak blisko oceanu - rewelacja. Życzę powodzenia w dalszych wojażach!
komentarz
z POZ GDA i KTW są loty za 4 plus 11 zł za przelew czyli za 15 zł :)
Tanimi Liniami Dookoła Świata! Odcinek 14: Rowerem przez Molokai i ostatni zachód słońca w Honolulu
Anonim (niezweryfikowany)
8.03.2011 01:13:00
Piękne fotki, urzekła mnie trzecia od dołu palma :) Opowieść wypowiedziana jednym tchem... - co dalej? co dalej? :-)) M.
Anonim (niezweryfikowany)
5.03.2011 15:30:00
Wczoraj trafiłem przypadkiem (nie latam) szukając taniego pomysłu na lato, a tu coś takiego. :-) Przede wszystkim podziwiam zdolność organizacji, zawziętość i odwagę, samemu po całym świecie. :-) Z uwagą będę śledził dalej, ciągle będąc pod ogromny wrażeniem. :-) Mam nadzieję, że po wyprawie będzie można poczytać o niej w innych źródłach np. NG Traveler. Mam jeszcze prośbę o artykuł "po" z radami i wnioskami. Życzę powodzenia. :-)
Anonim (niezweryfikowany)
5.03.2011 01:48:00
WSJNWC Vi czy to jawa czy sen, bo mnie poprostu odebrało mowę, piekne widoki, ocean, słoneczko i rower mój najlepszy przyjaciel i Tobie pozwolił przezyć coś wyjątkowego. Sądzę ze świadomie lub nie realizujesz jedną z ważniejszych tajemnic życia, o której pisał O.Wilde "W najlepszym wypadku może nam sie przytrafić w życiu jedno wielkie przeżycie, a tajemnica życia polega na powielaniu tego przeżycia tak często, jak to tylko możliwe." Tego życze Tobie podczas tej podróży i każdej następnej....
Anonim (niezweryfikowany)
4.03.2011 20:40:00
Cudownie, czekam na ciąg dalszy :)
Anonim (niezweryfikowany)
4.03.2011 18:56:00
Swietna relacja :) Piekne widoki!!! Duzo szczescia w dalszej podrozy!!! I koniecznie podziel sie wrazeniami z Australii... po Hawajach drugie miesce na Ziemi ktore baaardzo chcialabym odwiedzic! Tak wiec rowniez prosze o duuuzo zdjec!!!
Anonim (niezweryfikowany)
4.03.2011 14:27:00
gratulacje za pomysł na podróż ,szczeże zazdroszczę ODWAGI.Czy mógłbyś podać parametry komputera którym się posługujesz lub wskazać optymalne dane dla sprzętu w podobnych podróżach.pozdro
4.03.2011 14:02:00
z POZ GDA i KTW są loty za 4 plus 11 zł za przelew czyli za 15 zł :)
Anonim (niezweryfikowany)
4.03.2011 02:04:00
WizzAir ma taniutkie bilety do Sztokholmu. Z Poznania po 4 PLN-y.
Anonim (niezweryfikowany)
4.03.2011 00:34:00
Przepraszam, że tak nie w temacie, ale pilnie potrzebuje znaleźć lot do Sztokholmu, a na tejże stronie jest info, że za 56zł. Ktoś jest w stanie pomóc mi ustalić jakie to daty dokładnie? Na ryanair (pomimo informacji, że tak jest... tak nie jest...). Dzięki! I oczywiście zazdroszczę podróży! Czekam na więcej!
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 23:43:00
Wspaniała relacja, trzymam kciuki. Pozdrowienia Ciocia Joasia
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 21:54:00
życzę miłej podróży i czekam na dalsze relacje! nawet nie wiesz jak chcę teraz udać się w podróż dookoła świata :D
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 21:33:00
zuch chłopak:)
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 15:00:00
Świetna relacja, rewelacyjne zdjęcia. Na Hawajach naprawdę jest pięknie. Również uważam, że dobrze zrobiłeś kupując bilety na Molokai, loty mniejszymi samolotami to duża frajda :] No i to co zobaczyłeś na wyspie nie do opisania. Udanego lotu do Sydney(chyba, że już tam jesteś ;))
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 14:59:00
coraz ciekawiej-zdrowo zazdroszczę:)
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 14:59:00
słów zachwytu aż brak. jak dla mnie, póki co, najbardziej ekscytujący etap podróży, a cóż dopiero dla Autora relacji. pozdrawiam i już czekam na cd.
Anonim (niezweryfikowany)
3.03.2011 14:50:00
Naprawdę niesamowita podróż :) Wycieczka rowerem po Hawajach i spanie tak blisko oceanu - rewelacja. Życzę powodzenia w dalszych wojażach!