od 15 lat pokazujemy jak oszczędzać na lotach ustaw powiadomienie
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 6: Lecimy na Palawan!
opublikowano 23.11.2011 na blogu Podróże Admina Loter.pl

Po prawie całonocnej jeździe autobusem docieramy rano do Manili. Gdy wysiadamy z klimatyzowanego autobusu na dworcu Pasay, po raz pierwszy uderza w nas prawdziwy żar filipińskiego słońca. Jest niemiłosiernie gorąco. Za cztery godziny mamy samolot do Puerto Princesa na wyspie Palawan. To kierunek "niespodzianka" którego wczesniej nie uwzględnialiśmy w planie podróży! :)

(z powodu awarii karty pamięci od aparatu, w tym odcinku niestety tylko jedno zdjęcie)

Na szybko jemy obiad w miejscowym fast foodzie JollyBee. To lokal wyraźnie robiony na wzór McDonaldsa. Jedzenie smakiem nie odbiega od amerykańskiego pierwowzoru. Łapiemy taksówkę na lotnisko. Taksówkarz w Banguio poradził nam, żeby z dworaca Patay na lotnisko nie płacić więcej niż 200 pesos, czyli około 14 PLN. Taką też cenę ustalamy z kierowcą. Nasze doświadczenie z Manili - łapać białe taksówki i ustalać dokładną cenę przed wejściem do samochodu. Przejazd na lotnisko trwa około 15-20 minut. Przed wejściem do terminalu kolejka. Wszystkie bagaże wnoszone na teren lotniska muszą być prześwietlone. Odstajemy swoje i wchodzimy do budynku lotnisko Nino Aquoi. To będzie nasz pierwszy lot liniami Cebu Pacific. Ich ceny śledziliśmy już od kilku miesięcy. To jeden z najtańszych przewoźników w całej Azji. Ceny porównywalne do Air Asii i Ryanaira. Za przeloty w obie strony wewnątrz Filipin w dobrej promocji można zapłacić około 70-100 PLN. W przypadku lotów zagranicznych - około 150-250 PLN. Zależy od kierunku. Z Manili Cebu Pacific lata między innymi do Malezji, Singapuru, Wietnamu, Chin, Tajwanu, Japonii, czy Korei Południowej. Trzon floty stanowią nowe Airbusy A320. Te same, które latają w barwach Wizz Aira. Kolejka do odprawy dość długa. Odprawiliśmy się już wcześniej przez internet, ale nadajemy jeden bagaż, tak więc trzeba stać. Po odprawie kierujemy się w stronę "wylotów". I kolejna bramka. Tym razem każdy pasażer płaci podatek wylotowy w wysokości 200 pesos. Pierwszy raz spotykamy się z tego typu praktyką. Kolejny przystanek to kontrola bezpieczeństwa. Też nieco inne reguły niż na lotniskach europejskich. Nie ma obostrzeń dotyczących wnoszenia na pokład płynów. Spotyka nas jednak inna niespodzianka. Strażnik prosi mnie na bok i informuje, że nie mogę wnieść na pokład małego statywu. Ten sam statyw woziłem już w bagażu podręcznym wieloma liniami przez wiele lotnisk na całym świecie. Są dwie opcje: skonfiskowanie statywu lub cofnięcie się do hali odpraw i nadanie go jako bagaż. 

Cofam się więc do stanowisk odpraw. Kolejki jeszcze dłuższe niż były. Nie uśmiech mi się stanie jeszcze raz ponad 20 minut, kieruję się więc do stanowiska "add luggage". Wyjaśniam w czym problem i bez problemu bezpłatnie nadaję statyw jako dodatkową sztukę w ramach odprawionego już wcześniej bagażu. Obawiam się, że w pewnych dobrze nam wszystkim znanych europejskich tanich liniach lotniczych nie poszłoby tak łatwo ;). Duży plus dla Cebu! 

Szybko dołączam do reszty i idziemy pod naszą bramkę. Niestety okazuje się że samolot do Puerto Princesa będzie miał 30 minut opóźnienia. W końcu przy rękawie obok nas parkuje Airbus Cebu Pacific. Osoby mające miejsca w tyliej części samolotu kierowane są schodami i przez płytę lotniska (miejsca bezpłatnie i losowo przyznawane sa podczas odprawy). Dzięki temu mamy możliwość zrobienia kilku zdjęć maszyny, którą polecimy. Wnętrze samolotu sprawia wrażenie jakby był dostarczony do Cebu Pacific maksymalnie 1-2 lata temu. Załogę pokładową stanowią tylko młode i musimy przyznać bardzo efektowne dziewczyny. Planowany czas lotu to 1 godzina i 15 minut. Czas zlatuje bardzo szybko na pisaniu relacji :). W końcowej fazie lotu stewardessy organizują kilka krótkich konkursów z nagrodami dla pasażerów. Tuż przed lądowaniem kapitan informuje, że przed nami w Puerto Princesa ląduje inny wolniejszy samolot, tak więc będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Zataczamy na niskiej wysokości koło nad oceanem po czym kierujemy się w stronę pasa startowego. Pilot wykonuje jeszcze kilka zakrętów niczym w narciarskim slalomie i ustawiamy się na wprost pasa. Lądowanie nie należało do najgładszych ;). Z samolotu wysiadamy podstawionymi schodami. Od razu uderza gorące bardzo wilgotne tropikalne powietrze. Witamy na Palawanie! :)

Nauczeni radami z Lonely Planet, z lotniska łapiemy tricykla prawie do centrum Puerto Princesa za 50 pesos (około 3,5 PLN za 4 osoby). Właśnie zaszło słońce. Trafiamy do jednego z hosteli również polecanych przez LP. Po drodze kierowca oczywiście próbuje nas namówić na nocleg w innym miejscu. Znana na Filipinach (i nie tylko) praktyka. Wystarczy stanowczo odmówić. 

Palawan to zupełnie inne miejsce w porównaniu z tymi na Filipinach, które dotychczas odwiedziliśmy. Czuć tropiki. Jest gorąco i wilgotno. Choć to znane miejsce wakacyjne Filipińczyków, turystów nie ma dużo. Pewnie dlatego, że to nie jest pełnia sezonu. Jest pora monsunowa. Wieje wiatr, na morzu wysokie fale. Dla nas to dobrze. Wiatr zdecydowanie pomaga w przetrwaniu w tych upałów. Plan na jutro - łapiemy transport na północ do Sabang. A tam... czekają na nas prawdziwe cuda! Ale o tym w następnym odcinku :).

komentarze

Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 19:14
komentarz
pająki straszą w Azji, a w Polsce - internetowe trolle :))
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 17:40
komentarz
Ja pxxxxxxx Katastrofalna, być może nawet śmiertelna kompromitacja Lotera
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 16:53
komentarz
Probuje to zrozumiec ale nie moge. Polecieli 10 000 km na Filipiny. Polecieli na wyspe Palawan kolejne kilkaset km. Byli juz na polnocy wyspy Palawan. I zawrocili byc moze 100 km od El Nido bo obawiali sie duzej liczby turystow i postanowili ze pojada tam nastepnym razem.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 13:06
komentarz
Pajaka jak do tej pory znalezlismy jednego na koldrze w hostelu, malego takiego na 1cm szerokiego - malenstwo. Do tego w dzungli na pajeczynie drugi, duuuzy, ale nie atakowal ;-) W domku nad morzem koledze po nodze cos chodzilo, ale nie znalazl winowajcy, wiec sie nieliczy ;-) Generalnie - nie ma powodu do obaw, nawet przy arachnofobii ;-). Moja dziewczyna tez sie boi pajakow, ale nie chodzi z rozbieganymi ze strachu oczami. Jest OK.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 12:59
komentarz
Szczerze powiem, nie chce mi się wierzyć. Jeżeli jeszcze dacie radę to namawiam stanowczo.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 12:51
komentarz
Natychmiast mi zap........ć do El Nido !!! Jak tam nie pojedziecie do będzie przekręt stulecia.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 12:49
komentarz
Nie pojechaliście do El Nido????????? Jezu Chryste !!!!!!!!! To najpiękniejsze miejsce na Filipinach.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 12:30
komentarz
Potwierdzam, że na Palawanie masa Polaków. Byliśmy w marcu, w tym samym hoteliku były 2 inne pary z Polski, codziennie natykaliśmy się na Polaków i nawet na kajaku spotkaliśmy 8 osobową grupkę z Polski.
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 11:23
komentarz
Czytam wszystkie odcinki i powiem że jest mega! Co prawda takie szybkie przemieszczanie nie do końca mi odpowiada (piszecie gdzie byliście i gdzie jedziecie/lecicie, za mało natomiast o tym JAK TAM JEST) ale jak kto lubi. Mam jednak pytanie, ponieważ Azja ogromnie mnie kusi ale... niesamowicie wręcz boję się (tak, to głupie) pająków! Proszę powiedzcie jak to wygląda w hotelach/hostelach i w miastach? pozdrawiam z zimnej i wietrznej Gdyni!:)
Anonim (niezweryfikowany), czw., 11/24/2011 - 02:47
komentarz
Palawan opanowany jest przez Polaków, szczególnie w El Nido można spotkać naszych rodaków dosłownie wszędzie:-) Ja wyleciałem z Puerto 22.11, obecnie jestem na Boholu. Pozdrawiam Mario
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 22:46
komentarz
Dziś w szalonej środzie mamy Hanoi za 1300, to chyba niezbyt duża cena za plażowanie w środku zimy? ;)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 22:45
komentarz
loter - człowiek, który lata po świecie. Czy Urząd Statystyczny ma kod tego zawodu? :)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 22:41
komentarz
Jak tu nie zazdrościć, Loter jest teraz na rajskiej plaży i kąpie się w 30 st wodzie. A w Polandzie szarość, zimno i smutek. Mam nadzieję, że kiedyś w rubryce zawód w dokumentach też będę mógł napisać: loter
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 21:58
komentarz
No nie ma jak jadać w Fast Foodach w Azji które są tam głównie dla spasionych brytyjskich i amerykańskich turystów a jedzenie na filipinach to prawdziwa frajda - więcej niż smaczne i bardzo tanie.
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 21:50
komentarz
Zarówno Loter, jak i szereg innych inicjatyw (np. Hajer, Busem przez Europę) dowodzi, że nie trzeba być bogaczem by tanio podróżować. Rzecz jasna, osoby młode nie zawsze mogą sobie pozwolić choćby na weekend za 300zł gdzieś w Paryżu czy Mediolanie, ale określanie niektórych komentarzy zazdrością tylko ze względu na ich wątpliwości jest nieco dziecinne. Nie mówię oczywiście o słynnym Panu Biznesmenie z trzeciego odcinka podróży ;) Swoją drogą, wyraźnie widoczny jest brak Administracji. Tyle się dzieje, a newsów mało. Trzeba pomyśleć nad rozwojem portalu ;)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 21:07
komentarz
Niektóre komentarze są po prostu z zazdrości. Loter sobie lata po całym świecie a oni siedzą w zimnym, szarym kraju. Myślę, że każdy chciałby wykonywać zawód Lotera zamiast siedzieć w nudnej i nisko płatnej robocie.
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 20:44
komentarz
Szacun dla Lotera i jego ekipy pozdrowienia Jarek, Wadowice
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 19:53
komentarz
OK, to w takim razie niech Loter zlikwiduje komentarze w miejsce księgi gratulacyjnej :)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 19:49
komentarz
To po prostu sposób podróżowania ;) niektórzy moi znajomi również nie potrafią odpocząć bez ciągłego bycia w ruchu ;)
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 19:31
komentarz
Nie czepiajcie się Lotera, tego co robi, co je i jak długo czasu spędza w jednym miejscu. To jego wakacje, jego kasa, jego podniebienie więc może robić sobie co chce.
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 18:41
komentarz
Bardzo fajna wyprawa, powodzenia w dalszej drodze :) Choć to zupełnie nie moje klimaty - ja bym pojechał do wybranych 2-4 miejsc i w nich pobył przez kilka dni (do tygodnia), zamiast tak ganiać od autobusu do samolotu w ciągłym pośpiechu (przepraszam jeśli się mylę, ale tak to wygląda w Waszych relacjach). Ale szanuję to i rozumiem, że dla niektórych atrakcją jest przeskakiwanie z punktu do punktu, w dodatku w tak odległych krajach. Co do relacji - współczuję awarii karty, ale jak tylko znajdziecie nową, to dajcie więcej zdjęć zdjęć zdjęć :)))
Anonim (niezweryfikowany), śr., 11/23/2011 - 17:12
komentarz
A z Sabang do El Nido. Koniecznie! :-) A jak już tam dotrzecie polecam: http://www.lascabanasresort.com/
admin, czw., 11/24/2011 - 13:07
komentarz
Jutro wylot. Tak wiec na pewno nie damy rady. Bylismy w innym super miejscu (o tym bedzie dzisiajeszy odcinek). Podrozujac niczego nie zalujemy. Wiemy ze w te miejsca wrocimy jeszcze nie raz w zyciu :)
admin, czw., 11/24/2011 - 12:55
komentarz
El Nido zrobimy nastepnym razem ;) Mamy przynajmniej mocny powod do ponownego wyjazdu na Filipiny :)
admin, czw., 11/24/2011 - 12:44
komentarz
A my jestemy na Palawanie od 3 dni i nie spotkalimy ani jednego Polaka :) Specjlanie nie pojechalismy do El Nido w obawie przed masa turystow z Europy. Co do fastfoodow bylismy tylko w JollyBee (prawdziwy filipinski "klasyk") - pelen Filipinczykow a nie turystow. Mang Inasal to nie fastfood tylko restauracja sieciowa (blizej Sfinxa niz Maca) gdzie mozna zjesc tradycyjne filipinskie potrawy. Rowniez zero turystow. Oprocz tych dwoch przypadkow jemy tylko w zwyklych knajpach na miescie.
gapa, śr., 11/23/2011 - 17:52
komentarz
Może uda się popłynąć Puerto Princesa?Ech,ale Wam zazdroszczę !!!!!
Daleka Azja Za Grosze. Odcinek 6: Lecimy na Palawan!
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 19:14:00
pająki straszą w Azji, a w Polsce - internetowe trolle :))
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 17:40:00
Ja pxxxxxxx Katastrofalna, być może nawet śmiertelna kompromitacja Lotera
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 16:53:00
Probuje to zrozumiec ale nie moge. Polecieli 10 000 km na Filipiny. Polecieli na wyspe Palawan kolejne kilkaset km. Byli juz na polnocy wyspy Palawan. I zawrocili byc moze 100 km od El Nido bo obawiali sie duzej liczby turystow i postanowili ze pojada tam nastepnym razem.
24.11.2011 13:07:00
Jutro wylot. Tak wiec na pewno nie damy rady. Bylismy w innym super miejscu (o tym bedzie dzisiajeszy odcinek). Podrozujac niczego nie zalujemy. Wiemy ze w te miejsca wrocimy jeszcze nie raz w zyciu :)
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 13:06:00
Pajaka jak do tej pory znalezlismy jednego na koldrze w hostelu, malego takiego na 1cm szerokiego - malenstwo. Do tego w dzungli na pajeczynie drugi, duuuzy, ale nie atakowal ;-) W domku nad morzem koledze po nodze cos chodzilo, ale nie znalazl winowajcy, wiec sie nieliczy ;-) Generalnie - nie ma powodu do obaw, nawet przy arachnofobii ;-). Moja dziewczyna tez sie boi pajakow, ale nie chodzi z rozbieganymi ze strachu oczami. Jest OK.
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 12:59:00
Szczerze powiem, nie chce mi się wierzyć. Jeżeli jeszcze dacie radę to namawiam stanowczo.
24.11.2011 12:55:00
El Nido zrobimy nastepnym razem ;) Mamy przynajmniej mocny powod do ponownego wyjazdu na Filipiny :)
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 12:51:00
Natychmiast mi zap........ć do El Nido !!! Jak tam nie pojedziecie do będzie przekręt stulecia.
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 12:49:00
Nie pojechaliście do El Nido????????? Jezu Chryste !!!!!!!!! To najpiękniejsze miejsce na Filipinach.
24.11.2011 12:44:00
A my jestemy na Palawanie od 3 dni i nie spotkalimy ani jednego Polaka :) Specjlanie nie pojechalismy do El Nido w obawie przed masa turystow z Europy. Co do fastfoodow bylismy tylko w JollyBee (prawdziwy filipinski "klasyk") - pelen Filipinczykow a nie turystow. Mang Inasal to nie fastfood tylko restauracja sieciowa (blizej Sfinxa niz Maca) gdzie mozna zjesc tradycyjne filipinskie potrawy. Rowniez zero turystow. Oprocz tych dwoch przypadkow jemy tylko w zwyklych knajpach na miescie.
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 12:30:00
Potwierdzam, że na Palawanie masa Polaków. Byliśmy w marcu, w tym samym hoteliku były 2 inne pary z Polski, codziennie natykaliśmy się na Polaków i nawet na kajaku spotkaliśmy 8 osobową grupkę z Polski.
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 11:23:00
Czytam wszystkie odcinki i powiem że jest mega! Co prawda takie szybkie przemieszczanie nie do końca mi odpowiada (piszecie gdzie byliście i gdzie jedziecie/lecicie, za mało natomiast o tym JAK TAM JEST) ale jak kto lubi. Mam jednak pytanie, ponieważ Azja ogromnie mnie kusi ale... niesamowicie wręcz boję się (tak, to głupie) pająków! Proszę powiedzcie jak to wygląda w hotelach/hostelach i w miastach? pozdrawiam z zimnej i wietrznej Gdyni!:)
Anonim (niezweryfikowany)
24.11.2011 02:47:00
Palawan opanowany jest przez Polaków, szczególnie w El Nido można spotkać naszych rodaków dosłownie wszędzie:-) Ja wyleciałem z Puerto 22.11, obecnie jestem na Boholu. Pozdrawiam Mario
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 22:46:00
Dziś w szalonej środzie mamy Hanoi za 1300, to chyba niezbyt duża cena za plażowanie w środku zimy? ;)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 22:45:00
loter - człowiek, który lata po świecie. Czy Urząd Statystyczny ma kod tego zawodu? :)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 22:41:00
Jak tu nie zazdrościć, Loter jest teraz na rajskiej plaży i kąpie się w 30 st wodzie. A w Polandzie szarość, zimno i smutek. Mam nadzieję, że kiedyś w rubryce zawód w dokumentach też będę mógł napisać: loter
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 21:58:00
No nie ma jak jadać w Fast Foodach w Azji które są tam głównie dla spasionych brytyjskich i amerykańskich turystów a jedzenie na filipinach to prawdziwa frajda - więcej niż smaczne i bardzo tanie.
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 21:50:00
Zarówno Loter, jak i szereg innych inicjatyw (np. Hajer, Busem przez Europę) dowodzi, że nie trzeba być bogaczem by tanio podróżować. Rzecz jasna, osoby młode nie zawsze mogą sobie pozwolić choćby na weekend za 300zł gdzieś w Paryżu czy Mediolanie, ale określanie niektórych komentarzy zazdrością tylko ze względu na ich wątpliwości jest nieco dziecinne. Nie mówię oczywiście o słynnym Panu Biznesmenie z trzeciego odcinka podróży ;) Swoją drogą, wyraźnie widoczny jest brak Administracji. Tyle się dzieje, a newsów mało. Trzeba pomyśleć nad rozwojem portalu ;)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 21:07:00
Niektóre komentarze są po prostu z zazdrości. Loter sobie lata po całym świecie a oni siedzą w zimnym, szarym kraju. Myślę, że każdy chciałby wykonywać zawód Lotera zamiast siedzieć w nudnej i nisko płatnej robocie.
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 20:44:00
Szacun dla Lotera i jego ekipy pozdrowienia Jarek, Wadowice
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 19:53:00
OK, to w takim razie niech Loter zlikwiduje komentarze w miejsce księgi gratulacyjnej :)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 19:49:00
To po prostu sposób podróżowania ;) niektórzy moi znajomi również nie potrafią odpocząć bez ciągłego bycia w ruchu ;)
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 19:31:00
Nie czepiajcie się Lotera, tego co robi, co je i jak długo czasu spędza w jednym miejscu. To jego wakacje, jego kasa, jego podniebienie więc może robić sobie co chce.
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 18:41:00
Bardzo fajna wyprawa, powodzenia w dalszej drodze :) Choć to zupełnie nie moje klimaty - ja bym pojechał do wybranych 2-4 miejsc i w nich pobył przez kilka dni (do tygodnia), zamiast tak ganiać od autobusu do samolotu w ciągłym pośpiechu (przepraszam jeśli się mylę, ale tak to wygląda w Waszych relacjach). Ale szanuję to i rozumiem, że dla niektórych atrakcją jest przeskakiwanie z punktu do punktu, w dodatku w tak odległych krajach. Co do relacji - współczuję awarii karty, ale jak tylko znajdziecie nową, to dajcie więcej zdjęć zdjęć zdjęć :)))
23.11.2011 17:52:00
Może uda się popłynąć Puerto Princesa?Ech,ale Wam zazdroszczę !!!!!
Anonim (niezweryfikowany)
23.11.2011 17:12:00
A z Sabang do El Nido. Koniecznie! :-) A jak już tam dotrzecie polecam: http://www.lascabanasresort.com/